poniedziałek, 1 czerwca 2015

PIĘKNA MADONNA PAŁUBIŃSKA NIEZNANEGO RZEŹBIARZA! - WĄTEK HISTORII O ROWIŃSKICH I CHĘCIŃSKICHDrukujE-mail
wtorek, 09 grudzień 2014


Historia o poszukiwaniu grobu słynnego adwokata z Krakowa Stanisława Rowińskiego, jaką opublikowałem w kwietniu w magazynie "Rejsy" (tu jest "wejście" do tej całej historii), stała się początkiem kilku innych powiązanych ze sobą historii i ciągle dynamicznie się rozwija.


Przedwczoraj np. otrzymałem e-maila od Ryszarda Chęcińskiego z Kalifornii ze skanem Dyplomu Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata Sławomira Chęcińskiego, przybranego dziadka pana Ryszarda. Biologicznym dziadkiem Ryszarda Chęcińskiego był, jak już wcześniej napisałem, Stanisław Rowiński. Niedawno wysłałem mu zdjęcia Władysława Rowińskiego, gdyż pan Ryszard całe życie marzył, by zobaczyć, jak wyglądał jego biologiczny ojciec. Teraz już wie. 
Wczoraj odwiedziłem w Pałubinku panią Teresę Miloch z domu Białas, ciocię Ryszarda Chęcińskiego, która wychowywała go od dziecka w tej wioszczynie. To tu Ryszard w wieku 5 lat szedł pasać gęsi z książką pod pachą ("taki był mądrala"), to tu chodził do pierwszych klas szkoły podstawowej, a do starszych klas w szkole w Pinczynie. Tym samym cała ta wielka historia o Rowińskich, Chęcińskich i innych toczy się we Lwowie, Krakowie, Kocborowie, Warszawie, Łodzi, Gdańsku, Wielkiej Brytanii, USA - w Kalifornii, w Niemczech, gdzie zamieszkała mama pana Ryszarda, i... od wczoraj toczy się również w Pałubinku. 









Już w pierwszych słowach zaskoczyłem panią Teresę Miloch pytaniem, czy wie, jak się nazywa biologiczny ojciec Ryszarda Chęcińskiego. Pani Teresa nie znała! ...Wkrótce tę całą historię opowiem szerzej, gdyż jest znacznie ciekawsza od byle telenoweli. Teraz zupełnie o czymś innym. 
Gdy pani Teresa wyjmowała z albumików stare zdjęcia z Pałubinka oraz Pinczyna i tasowała je niczym talię kart, kątem oka dostrzegłem w pokoju (siedzieliśmy w kuchni) Ją - Piękną Madonnę Pałubińską, rozmarzoną w ślicznych polichromiach. Nawet z daleka nie wyglądało to na gips, bo gipsowe tak zwane Madonny z reguły mają sztywne szyje, kiczowate symetrycznie zgięte ręce i lalkowate, przecukrzone twarze. 



Zerwałem się z krzesła i bez słowa wyjaśnienia ruszyłem do pokoju, a tam wziąłem Ją z mebla, od plazmy i wolniutko postawiłem na stole, oglądając ze wszystkich stron, a nawet i - co zabrzmi może dziwacznie - od dołu. Oczywiście - mruknąłem w myślach z satysfakcją - drewno, najprawdziwsze drewno z uczciwym drewnianym pęknięciem na plecach! 
Po chwili słuchałem dalej pani Ireny. - Ta rzeźba - mówiła - stała w jednym z czterech ołtarzyków bożej męki po drugiej stronie ulicy, u Adamowskich. Tak, tak, TYCH Adamowskich od Renault. Kazimierz Adamowski był wujkiem Ryszarda. Stały cztery rzeźby: ta właśnie Matka Boska, Święty Roch, Archanioł Gabriel i mniejsza Matka Boska. Niemcy przygotowywali się do zburzenia kapliczki, a moja teściowa, Maria Miloch z domu Landowska, wzięła worek, przyniosła w nim te cztery figury i ukryła. Jedną wziął Ryszard, dwie inne dzieci... Być może Ryszard ma w Kalifornii. Hm.. Rysiek mieszkał tu od dziecka... Ma pan może do niego numer telefonu? Ma pan, do dobrze. Zapiszę sobie...Tęsknił za matką, która go tutaj zostawiła. Mając 9 lat wsiadł w Tczewie do pociągu i pojechał do niej do Lublina. Do Tczewa zawiózł go mój mąż Józef, który pracował na PKP. Po mniej więcej tygodniu wrócił rozczarowany... Co tu mam jeszcze za zdjęcia? Różne. Na przykład Zygmunta Milocha w Anglii. Służył u Maczka. O i jest to - moja I Komunia w 1949 roku (urodziłam się w 1936 r.) w starej kaplicy w Pinczynie. Stała tam, gdzie teraz jest parking. Kościół oczywiście był, ale stara kaplica też. Odbywały się w niej rozmaite imprezy, także i przedstawienia. Byłam na przykład na "Dziadach"... 
Na zdjęciach: Piękna Madonna Pałubińska (czy to nie wybitnego rzeźbiarza z wsi Więckowy Rekowskiego?); pani Irena Miloch; I Komunia pani Ireny w 1949 r. w Pinczynie; młody Ryszard Chęciński w Gdańsku; mąż pani Ireny Józef Miloch na rowerze w drodze do pracy na PKP (tak się kiedyś dojeżdżało).




To bardzo ciekawa historia. W związku z tym postanowiłem przenieść ją do mego bloga, by mieć  pod ręką to opracowanie.
Pałubinek, Pinczyn, to wsie  gminy Zblewo - dobrze mi znane.
E.Z.