czwartek, 24 grudnia 2015

EDMUND ZIELIŃSKI. CZAS KOLĘDNIKÓW I RADOŚĆ Z PRZEŻYWANIA NAJPIĘKNIEJSZYCH ŚWIĄTDrukujE-mail
czwartek, 24 grudzień 2015
Jak ten czas szybko płynie. Było lato i już jesteśmy w okresie Bożego Narodzenia. To chyba najpiękniejszy okres w roku obrzędowym na wsi. Nic tak dzieci nie cieszy, jak umykające dni zbliżające nas do Wigilii Bożego Narodzenia. Bo choinka, a pod nią prezenty. To czas kolędników i radość z przeżywania najpiękniejszych świąt. A jak z kolędowaniem na Kociewiu dawniej bywało?







Do końca XIX wieku panował jeszcze ogólnie rozpowszechniony zwyczaj kolędowania z szopką obnośną zawieszoną na szyi kolędnika. W tym wypadku była to domena chłopców. Szopką była zazwyczaj niewielka skrzyneczka otwierana z przodu. Wewnątrz stajenki (bo i tak szopkę nazywano) umieszczona była święta rodzina, czyli mały Jezusek w żłobie na sianku z Maryją i Józefem. Na szerszej podstawie szopki rozstawione były pozostałe figurki wchodzące zwyczajowo w skład stajenki, jak króle i pasterze z owieczkami. Wystrój i wyposażenie szopki zależał od zdolności wykonawców i dostępności materiałów zdobniczych. Pani Anastazja Lange z Lubichowa ur. 1898 r. wykonała w 1961 r. szopkę, do której kukiełki uszyła z kolorowych szmatek. W moich młodych latach już sporadycznie kolędowano z szopkami w czasie adwentu.
Innym zwyczajem praktykowanym na Kociewiu były pochody przebierańców adwentowych. W skład takiego zespołu wchodziły maszkary niedźwiedzia, bociana, diabła, kominiarza, był też dziad i baba. Wszystkie postaci miały odpowiednie maski i odzienie. Taki zespół nazywano wówczas gwizdorami, gwiazdorami czy gwizduchami. Mieszkańcy poszczególnych chałup chętnie przyjmowali tych kolędników do swoich izb, gdzie każdy z przebierańców miał do wykonania określone zadanie. Bocian długim dziobem szczypał dziewczyny, diabeł z widłami straszył domowników a kominiarz smolił policzki i nosy. Niedźwiedź turlał się po podłodze, a dziad i baba w potwornie połatanym i podziurawionym odzieniu tańcowali i zbierali datki. Jeśli niedźwiedź odziany był w skóry – pół biedy. Natomiast jeśli okręcony był powrósłami ze słomy lub grochowinami, no to izba po występach wymagała gruntownego sprzątania.
Obrzędowość noworoczna miała też swoisty koloryt, bowiem wówczas wędrowali Trzej Królowie. Chłopcy zwykle pokryci białymi powłóczystymi szatami z kolorowymi koronami na głowach i odpowiednim makijażem. Przecież musiał być murzynek z twarzą usmarowaną sadzami. Ci kolędnicy nieśli ze sobą gwiazdę na kiju, którą niosący obracał za pomocą korbki lub zwyczajnie popychał ramie gwiazdy dłonią. Do konstrukcji gwiazdy często używano obłąka rzeszota, które wyklejano kolorowymi papierami.
Wielkie zasługi w upowszechnianiu obrzędowości dorocznej na Pomorzu ma Kaszubski Uniwersytet Ludowy we Wieżycy. To tutaj odbywał się cały cykl warsztatów dla nauczycieli, gdzie instruktorami byli uznani artyści ludowi. To dzięki tym warsztatom po wsiach chodzą kolędnicy umilając mieszkańcom piękny okres związany z Bożym Narodzeniem.
A jak jest dziś na Kociewiu? Jeśli chodzą kolędnicy, to jest to już odtwórczość dawnych zwyczajów, bowiem zanikła ich ciągłość. Tylko w niektórych miejscowościach (nie na Kociewiu) ten zwyczaj ma swoją kontynuację od pokoleń.
Odważne kroki w dawne zwyczaje stawia młodzież ze szkoły w Bytoni i chwała im za to. Pozwolę sobie wymienić kolędników z imienia i nazwiska. Są to: Daniela Wildman, Iwona Szwedowska, Dominika Para, Dominik Lampkowski, Arkadiusz Jaworański i Kacper Fierek. Postanowiłem tamtejszy zespół kolędników wyposażyć w konia obrzędowego - maszkarę kolędniczą, która nie występowała na Kociewiu, ale wiele zespołów kolędniczych w sąsiednim regionie na Kaszubach takim koniem się posługuje. Jest to wielkie urozmaicenie w czasie występu kolędników. Jeśli konia dosiądzie zwinny jeździec z dużym poczuciem humoru, zabawa będzie przednia. Może ktoś powie, jeśli tego nie było na Kociewiu, dlaczego to wprowadzać. Zgoda, daleki jestem od wprowadzania obcych elementów do obrzędowości danego regionu. A co jest z palma wielkanocną (kurpiowską czy wileńską), już masowo stosowaną na Kociewiu? Palmy wielkanocne czy konie obrzędowe jednak występują w obrzędach naszego kraju. A halloween, walentynki? Zupełnie obce w naszym kraju – tu jest dopiero problem.
Z serca życzę bytońskim kolędnikom sukcesów na drodze upowszechniania dawnych zwyczajów i obrzędów, zwłaszcza bliskich każdemu sercu zwyczajów związanych z okresem Bożego Narodzenia. Nam, starszym, przypomnicie, jak to dawniej bywało, gdy byliśmy w waszym wieku, a sobie i waszej wsi stworzycie piękną kartę historii z naszej kultury ludowej. Kolędujcie, już czas.
Gdańsk 3 grudnia 2015 roku Edmund Zieliński
Zdjęcia:

1. Kukiełki do szopki Trzej Królowie wykonała pani Anastazja Lange z Lubichowa około 1959 roku. Foto. Ryszard Petrajtis.




2. Kukiełka do szopki Kociewiak wykonała Anastazja Lange z Lubichowa około 1959 roku. Foto. Ryszard Petrajtis.



3. Gwiazda kolędnicza w kolorach zielonym i czerwonym z Koźmina około 1950 roku. Foto. Ryszard Petrajtis.




4. Gwiazda kolędnicza ze wsi Więckowy, wykonał Stanisław Rekowski około 1959 roku. Foto. Ryszard Petrajtis.




5. Bocian z Koźmina około 1970 roku. Foto. A. Kleina.



6. Koza z Koźmina około 1970 roku. Foto A. Kleina.




7. Szopka kolędnicza wykonał Stanisław Rekowski ze wsi Więckowy 1971 rok. Foto. Ryszard Petrajtis.




8. Kolędnicy z bytońskiej szkoły




9. Kolędnicy z bytońskiej szkoły




10. Kolędnicy z bytońskiej szkoły




11. Kolędnicy z bytońskiej szkoły




12. Maszkara krowy E. Zielińskiego w zbiorach muzeum w Oliwie




13. Maszkary E. Zielińskiego w zbiorach muzeum w Oliwie




14. Nauczyciele na zajęciach z wykonywania atrybutów kolędniczych w Kaszubskim Uniwersytecie Ludowym we Wieżycy w 2013 roku. Na pierwszym planie Teresa Jaszewska.




15. Szopka braci Edmunda, Rajmunda i Jerzego Zielińskich w kościele na Zaspie.




16. Korony i maski Trzech Króli E. Zielińskiego w zbiorach muzeum w Oliwie.




17. Koń obrzędowy dla bytońskich kolędników.


dalej »

niedziela, 6 grudnia 2015



Z przewodnika turystycznego  SZWAJCARIA KASZUBSKA



2 Kanon atrakcji Szwajcarii Kaszubskiej 30 31 Od XV w. jest on celem pielgrzymek Kaszubów, którzy przed figurą Maryi proszą o łaski za wstawiennictwem Najświętszej Panienki. O powstaniu sanktuarium opowiada piękna legenda. W noc świętojańską dwoje zakochanych wybrało się na poszukiwanie kwiatu paproci. W oddali dojrzeli słabą złotą poświatę bijącą z zarośli. Zaintrygowani podeszli bliżej i zamiast kwiatu paproci odnaleźli figurkę Matki Bożej z Dzieciątkiem. Zdecydowali się przekazać ją do pobliskiego kościoła w Mirachowie, gdyż Sianowo nie miało wówczas swej świątyni. Następnego wieczoru młodzi spotkali się w tym samym miejscu i ze zdziwieniem ujrzeli, że figurka wróciła tam, gdzie ją znaleźli. Odwieźli ją jeszcze raz do Mirachowa. Gdy następnego dnia znów pojawiła się w Sianowie, mieszkańcy wsi uznali to za znak, że Maryja szczególnie upodoba- ła sobie to miejsce. Wybudowali tu kaplicę, a potem kościół. Parafia sianowska powstała za czasów krzyżackich, w 1393 r. Mieszkańcy okolic Sianowa niedługo cieszyli się nowym ko- ściołem, bo ten spłonął już w 1480 r. Figurka Madonny jednak cudownie ocalała. Nowa świątynia przez długi czas przynale- żała do parafii w Strzepczu, pełniąc funkcję kościoła filialnego. Tymczasem kult Matki Bożej z Sianowa rozszerzał się, a wielu pielgrzymów doznawało tu uzdrowień. Mimo wojen i zaraz, które nękały okolicę w XVII i na początku XVIII w., kościół przetrwał. Tragiczny w skutkach okazał się dopiero pożar z 1811 r. Świątynia spłonęła, a ocalałą figurę Matki Bożej przeniesiono do kościo- ła w Strzepczu. Tym razem nie planowano odbudowy świątyni w Sianowie, jednak Maryja znów dała znak jednej z parafianek, że ma ona stanąć tu na nowo. Po pięciu latach wzniesiono nowy kościół – wg projektu pruskiej administracji. Sianowska świątynia została zbudowana na planie prostokąta. Pierwotnie drewniana konstrukcja była wypełniona suszonymi glinianymi bloczkami (tzw. pacą), potem zastąpiły je cegły. Wieża wieńcząca zachodnią ścianę objęta jest połaciami dachu. W jednoprzestrzennym wnętrzu wyodrębniono prezbiterium poprzez wydzielenie pomieszczeń po bokach. Z poprzedniego kościoła zachowały się trzy barokowe ołtarze. Cudowna figura Madonny znajduje się w oł- tarzu głównym za przesuwanym obrazem Maryi Niepokalanej. W kościele, na ścianie północnej nawy, przechowywana jest jeszcze jedna rzeźba Matki Bożej: z ok. 1500 r. Na wschód od świątyni znajduje się plac pielgrzymkowy. Otaczają go kapliczki drogi krzyżowej mające postać płaskorzeźb wykonanych przez twórców ludowych z Pomorza wg projektu Edmunda Zielińskiego. W czasie tzw. Wielkiego Odpustu Naj- świętszej Maryi Panny z Góry Karmel, tj. w niedzielę po 16 lipca, do sanktuarium w Sianowie przybywa kilka tysięcy pielgrzymów. Uroczystości trwają przez 10 dni. Nieco mniej pątników przybywa tu w niedzielę po 8 września na odpust Nawiedzenia NMP, zwany także Świętem Matki Bożej Siewnej (kaszubska nazwa września: séwnik). Parafia rzymskokatolicka Narodzenia NMP w Sianowie, Sianowo 16, tel.: 58 6855776, psianowo@diecezja-pelplin.pl, www.sanktuariumsianowo.pl; kościół można zwiedzać, jednak lepiej wcześniej się umówić, dzwoniąc na plebanię. Kościół św. Marcina w Sierakowicach Kościoły drewniane na środkowych Kaszubach to rzadkość. Jedną z trzech drewnianych świątyń Szwajcarii Kaszubskiej moż- na obejrzeć w Sierakowicach. Powstała ona w 1822 r. jako ostatnia świątynia konstrukcji zrębowej na Pomorzu Gdańskim, z fundacji ówczasnych dziedziców wsi – Łaszewskich, na miejscu wcześniejszego kościoła z po- łowy XVII w. W 1903 r. zdecydowano o jej rozbudowie. Drewnianą świątynię powiększono, dobudowując od strony zachodniej ceglaną część nawy i – również murowaną – wieżę w stylu neogotyckim. Rozrastająca się szybko sierakowicka parafia potrzebowa- ła większego kościoła, toteż postanowiono przesunąć drewnianą część świątyni i zrekonstruować ją jako osobną budowlę, a część murowaną rozbudować, tworząc nowy, przestrzenniejszy gmach. Prace renowacyjne zakończono na początku 2014 r. – dzięki nim zabytkowy kościół św. Marcina można teraz oglądać w jego pierwotnej formie. Wybudowana z drewna sosnowego zabytkowa świątynia składa się z nawy, wydłużonego, węższego od niej prezbiterium zamknię- tego trójbocznie oraz trójkondygnacyjnej dzwonnicy o konstrukcji szkieletowej, zwień- czonej wysokim, ostrosłupowym hełmem. Dachy pokrywa gont, a ściany są pionowo oszalowane. Od północy do kościoła przylegają kaplica św. Barbary oraz zakrystia, a od po- łudnia kruchta utworzona z rozebranej kiedyś wieży. We wnętrzu można zobaczyć ołtarz główny z XVIII w. z płaskorzeźbami – św. Anny Samotrzeć i Piety w górnej kondygnacji. Oł- tarze boczne pochodzą z przełomu XVIII i XIX w., a ambona z wizerunkami ewangelistów z XIX w. W kaplicy św. Barbary znajduje się obraz przedstawiający św. Franciszka adorującego krzyż. Obecnie gospodarzem obiektu jest Gminny Ośrodek Kultury w Sierakowicach. Organizowane są tu wystawy, wernisaże i koncerty.