niedziela, 24 listopada 2013

EDMUND ZIELIŃSKI. JANEK STACHOWIAK I JEGO RÓD CZĘŚĆ IIDrukujE-mail
sobota, 23 listopad 2013
Ojciec Janka – Franciszek Stachowiak, ma bardzo ciekawy życiorys. Jak niewiele dotąd wiedziałem o tym zacnym człowieku, mimo że znałem go osobiście i miałem zaszczyt brać z nim udział w przedstawieniu teatralno-estradowym. O tym w dalszej części opracowania.
Przypomnę, że pan Franciszek urodził się 22 września 1910 roku w Barmen, w Niemczech, z ojca Stanisława i matki Barbary z domu Grzona...
























Tutaj zatrzymam się przy miejscu urodzenia pana Franciszka.
Gdyby Franciszek Stachowiak urodził się dziś, jako miejsce urodzenia urzędnik wpisałby Wuppertal. W 1910 roku obok Barmen istniało miasto Elberfeld oraz osiedla – Ronsdorf, Cronenberg i Vohwinkel. Zespół tych miast w 1929 roku przyjął miano Barmen - Elberfeld, by po zasięgnięciu opinii mieszkańców w 1930 roku przyjąć nazwę Wuppertal. Miasto to słynie między innymi z unikalnej w skali światowej podwieszanej kolejki. Ten środek transportu powstał w 1901 rok i świetnie funkcjonuje do dziś. Jego trasa biegnie wzdłuż rzeki Wupper przez centrum miasta. Pozazdrościć pięknych widoków, swobodnego przemieszczania się i niestania w ulicznych korkach.

Rodzicami Franciszka byli – Stanisław Stachowiak, ur. 12 września 1882 w Żołędnicy koło Rawicza, i Barbara Grzona, urodzona 11 listopada 1881 w Hochstüblau Pr. Stargard (Zblewo Starogard Pruski) według zapisu w dokumentach. Rodzice Franciszka wzięli ślub w Barmen 1 sierpnia 1910 roku.

Janek przesłał mi ciekawą historię poznania się rodziców jego ojca Franciszka. Otóż pan Stanisław Stachowiak odbywał obowiązkową służbę wojskową w Pułku Pruskich Huzarów Królewskich w Hanowerze w randze niższego oficera. Regiment tej formacji stacjonował w Starogardzie. Tak się złożyło, że pan Stanisław zachorował i znalazł się w szpitalu, w którym pielęgniarką była pani Barbara Grzona. Zapewne coś zaiskrzyło w sercach tych młodych ludzi, że mieli się ku sobie. Żołnierska służba nie drużba, gdzie cię poślą, tam służyć trzeba. Po wyzdrowieniu pan Stanisław wyjechał do macierzystej jednostki w pobliżu Barmen. Co robi pani Barbara? Jedzie za wybrankiem swego serca i 1 sierpnia 1910 roku stanęli na ślubnym kobiercu. Tam na świat przychodzi Franz (Franciszek - ojciec Janka) i Johann (Jan). Na zdjęciach Franciszek i Jan Stachowiak w 1915 roku. Na zdjęciu przed sklepem w drugim rzędzie od lewej stoi Barbara Stachowiak. Jest to sklep siostry Barbary, która po mężu nazywała się Teubner.

Dziadkami Franciszka (pradziadkami Janka) ze strony ze strony ojca Stanisława byli – Antoni Stachowiak i Marianna z domu Kortylewska, poślubieni sobie 4 lutego 1872 w Zakrzewie. Świadkami zawarcia małżeństwa byli – Antonius Kędzia i Mathias Michalak. Marianna Kortylewska urodziła się 14 sierpnia 1852 roku w Zakrzewie pow. Rawicz. Jej rodzicami byli Łukasz i Magdalena Łapawianka. Ochrzczona została 22 sierpnia 1852. Jej rodzicami chrzestnymi byli Antoni Kortylewski i Marianna Wolna. Posiadali gospodarstwo rolne. Marianna umiera 26 kwietnia 1907 roku w Poznaniu.
Antoni Stachowiak urodził się 17 maja 1845 W miejscowości Kawcze powiat Rawicz. Jego rodzice to Michał i Marianna Kędziora. Byli właścicielami gospodarstwa rolnego. Ochrzczony został 18 maja 1845. Rodzicami chrzestnymi byli Adryan Wawrzyniak i Małgorzata (w zapisach brak nazwiska). Antoni w swoim życiu był właścicielem małego przedsiębiorstwa przewozowego, stangretem, strażnikiem leśnym, należał też do spółki tramwajów konnych w Poznaniu. I tutaj bardzo ciekawa historia o smutnym zakończeniu. Otóż Antoni Stachowiak był powożącym tramwaje konne (czy tak nazywała się ta profesja?) w Poznaniu. Tam na Starym Rynku dnia 22 października 1898 roku powożąc tramwajem dostaje udaru serca i umiera. Miał zaledwie 53 lata. Zdarzenie to zostało odnotowane w Kronice Miasta Poznania. Dla rodziny to był cios – osierocił dziewięcioro dzieci. Marianna z najstarszymi dziećmi – Klemensem urodzonym 26 października 1872 roku, Tomaszem, Pelagią i Ludwikiem wychowała pozostałe dzieci. Najmłodsza była Helena, ur. 30 czerwca 1891 roku. Helena była pierwszym dzieckiem z tej rodziny urodzonym po za domem w Klinice Położniczej. Kiedy miała 16 lat, umarła mama Marianna. Wychowywaniem siostry Heleny zajęła się najstarsza siostra Pelagia. Fakt ten skrupulatnie odnotowali pruscy urzędnicy, kiedy Helena przebywała w majątku swojej najstarszej siostry Pelagii w Czerniejewie. Antoni i Marianna leżą na cmentarzu w Poznaniu.

Kilka zdań na temat tramwajów konnych w Poznaniu. 30 czerwca 1880 roku przedsiębiorcy - Otto Reymer i Otto Masch, otrzymali koncesję na budowę konnej linii tramwajowej (Pferdeeisenbahn) i założyli spółkę Reyner&Masch. 31 lipca pierwszy konny tramwaj wyruszył na trasę sprzed Dworca Centralnego do Starego Rynku. Tramwaje konne jeździły w Poznaniu do 1898 roku, bowiem już w listopadzie 1897 roku Posener Strasenbahn (tramwaje poznańskie) uzyskał pozwolenie na budowę tramwajowej trakcji elektrycznej (Źródło; J. Wojcieszak – Poznańska kolej konna).

Dziadkami Franciszka ze strony matki Barbary byli – Józef Grzona (gospodarz) i Julianna z domu Drews. Obaj leżą na cmentarzu w Zblewie.

Cdn.

Gdańsk 18 listopada 2013
Edmund Zieliński 




Barmen - przed sklepem rodzinnym - w środku wyżej Barbara Stachowiak




Barmen 1915 - braciszkowie Franek i Jan Stachowiak




Barmen - podwieszana kolejka




Stanisław Stachowiak dziadek - Janka Stachowiaka



Zgłoszenie urodzenia St.Stachowiaka - dziadka Janka



Siostry Stanisława Stachowiaka. Stanisława ur.1888 i Helena ur.1891




Barmen - przejechać się takim autem, ale frajda!




Barmen - Barbara Stachowiak z synami - Franciszkiem i Janem



Dokument o pochówku Barbary Stachowiak na cmentarzu w Zblewie. Podpisał ksiądz Piotr Zakryś

wtorek, 12 listopada 2013


EDMUND ZIELIŃSKI. JANEK STACHOWIAK I JEGO RÓD – CZĘŚĆ IDrukujE-mail
wtorek, 12 listopad 2013
Mój przyjaciel, Janek Stachowiak, mieszka z rodziną w Niemczech w miejscowości Breisach nad Renem. Pilnie śledzi wydarzenia związane ze Zblewem, miejscem swego urodzenia, czyta wszystko, co napiszę na stronę Wirtualnego Kociewia. Zagląda na strony Kuriera Zblewskiego, czyli chce wiedzieć jak najwięcej o swoich rodzinnych stronach. Zaczął dzielić się ze mną wiadomościami na temat swego rodu. Otrzymałem bardzo dużo zdjęć rodzinnych i fotokopii dokumentów. 









Janek powiedział mi, że mogę to wszystko wykorzystać, a najlepiej gdybym opisał dzieje jego rodu. Zgodziłem się bez wahania.
Chodzić "śladami przeszłości" to moje hobby, a przywracać współczesnym dawne, niekiedy zapomniane już historie, to czysta radość, zwłaszcza, że dotyczą one byłych mieszkańców Zblewa i innych miejscowości naszego Kociewia. Mieliśmy przyjemność spotkać się z Jankiem i jego żonką Hanią latem tego roku. Najpierw w Radziejewie, później u nas na Zaspie. Stwierdziliśmy, że "nadajemy na tej samej fali", mamy podobne zainteresowania, a że dzieli nas wieleset kilometrów? Dziś, to żadna przeszkoda w utrzymaniu kontaktów towarzyskich, zwłaszcza gdy posługujemy się Internetem.
Państwo Stachowiakowie mają piękny domek w Radziejewie, który służy im w okresie lata za bazę wypadową do wojaży po Polsce i krajach ościennych. Są na zasłużonej emeryturze, która pozwala im na godne życie. Nam, emerytom, nijak równać się do emerytur zachodnich sąsiadów.

                                           
                                                                            Hania i Janek Stachowiak z Danutą Zielińską w Radziejewie


                                                                Dokument Gertrudy Bukowskie

Janek z zawodu jest elektrykiem i to dobrym. Wtrącę tutaj stwierdzenie mojego wykładowcy, że elektryk znajduje się na najwyższej półce w zawodach rzemieślniczych. Janek wykorzystał umiejętności swego zawodu mieszkając w Polsce, jak i w Niemczech. Przez ostatnie lata przed wyjazdem do RFN piastował niezłe stanowisko w gospodarce rolnej, przynoszące dochody do godnego utrzymania rodziny. Jednak tam zarabiał więcej. O Janku, jego żonce Hani i ich dzieciach będę pisał w innym rozdziale mego opracowania. Teraz o rodzicach Janka, a szczególnie o pani Gertrudzie – jego mamusi.


Potwierdzenie obywatelstwa polskiego Gertrudy Bukowskiej
Dokument o chrzcie Cecylii Bukowskiej podpisał ksiądz proboszcz zblewski Piotr Kreftt

                                                   Świadectwo szczepienia Gertrudy Bukowskiej

Rodzice Janka to:  Franciszek Stachowiak - urodzony 22 września 1910 roku w Barmen w Niemczech i Gertruda Bukowska - urodzona 11 kwietnia 1914 roku w Zblewie (ochrzczona 17 kwietnia 1914). Związek małżeński zawarli w Zblewie dnia 17 lipca 1935 roku. Z tego związku urodzili się Franek, Heniek, Trudzia, Janka i Janek. O nich też później.
Gertruda Bukowska była dzieckiempanieńskim – jej matką była Cecylia Bukowska urodzona 14 lipca 1887 roku w Hochstüblau – tak wtedy nazywało się Zblewo, i następnego dnia została ochrzczona. Wtedy dzieci chrzciło się jak najszybciej. Dziś zdarza się, że do tego sakramentu przystępują na własnych nogach. W 1915 roku poślubiła mężczyznę o nazwisku Knopf. Zamieszkali w miejscowości Altenderne koło Drezna. Knopf miał gospodarstwo i firmę związaną z produkcją cukru i innych artykułów spożywczych. Kiedy Gertruda miała dwa latka, zamieszkała z matką i ojczymem w Niemczech. Od niemowlęctwa wychowywana była przez Mariannę Bukowską - siostrę Cecylii. To sprawiło, że pobyt w Niemczech był dla niej ciężkim ciosem. Tęskniła bardzo za swoją ciocią Marianną do tego stopnia, że po półrocznym pobycie mama przywiozła ją z powrotem do Zblewa i dalej była wychowywana przez swoją kochaną ciocię, traktowaną przez rodzeństwo Janka jak najlepszą babcię. Janek mówi tak: Nasza kochana Buśka wyniańczyła całe moje rodzeństwo. Była dla nas PRAWDZIWĄ BABCIĄ. To ona uczyła nas poznawać świat, uczyła modlitwy, szanować ludzi i rodziców. Codziennie o niej myślę i w trudnych chwilach zwracam się do niej z pytaniem: "Jak Buśko byś postąpiła…".


Dokument urodzenia Gertrudy Bukowskiej wystawione przez położną Franciszkę Zakrzewską ze Zblewa


 
dokument chrztu prababci Janka Stachowiaka Antoniny Czapskiej



Poświadczenie obywatelstwa Marianny Bukowskiej



                                                  Dowód osobisty Gertrudy Bukowskiej

Mama Gertrudy przysyłała środki na utrzymanie córki, jednak kontakt osobisty był bardzo rzadki. Ostatni raz widziała się ze swoją córką w 1941 roku. Po wojnie Gertruda poszukiwała swojej mamy za pośrednictwem Czerwonego Krzyża. Otrzymała z tej instytucji wiadomość, że jej mama, Cecylia, zginęła podczas alianckich nalotów na Drezno przeprowadzonych w dniach 13 – 15 lutego 1945 roku. Wojna już się kończyła, zwycięstwo aliantów nad Niemcami hitlerowskimi było już w zasięgu ręki. Czy potrzebna była jeszcze śmierć tysięcy ludzi i zagłada miasta, które dotąd nosiło miano Florencji północy? Mnie się wydaje, że nie. Może Churchill mścił się za zniszczone przez Niemców Coventry w 1942 rok? Nigdy więcej wojny!
Rodzicami Cecylii byli Ignatz Bukowski i Antonia (w niektórych zapiskach Antonina) Czapska urodzona 15 grudnia 1847 roku, a ochrzczona 19 grudnia 1847 roku w Kischau (Kiszewa). Rodzicami Antonii byli - Johann Czapski i Johanna Nierżołowska. Mogę powiedzieć, że Janek korzeniami swego rodu sięga początku XIX wieku. Czapscy w Ober Malikau (dziś Maliki Górne), posiadali duże gospodarstwo, jezioro i las. Tutaj staje mi przed oczyma gospodarstwo mojego dziadka Franciszka w Białachowie, gdzie też był las i jezioro, gdzie słońce inaczej świeciło, a las sosnowy, konarami zaglądający w okna gospodarstwa miłą wonią i kojącym szumem łagodził trud ciężkiej pracy rodziny Zielińskich, a ptaszki jak śpiewały? I tu zostały tylko wspomnienia.
Ród Czapskich wywodzi się Góry i Strugi. Różnie w tym rodzie bywało. Ktoś był bardzo rozrywkowym człowiekiem, inny grał w karty, a hazard i dziś z bogacza robi biedaka. Cecylia i Ignatz ślub zawarli 21 lipca 1872 roku w Zblewie, jeszcze w starym kościółku, który stał w okolicach starej plebanii. Ignatz miał wtedy lat 35, a Antonia 25. Świadkami zawarcia małżeństwa byli Johann Tuszyński i Stanisław Prabucki.
Dziadek Gertrudy Ignatz Bukowski – pradziadek Janka, był stolarzem i wraz z krewnymi – Bukowskim, Domskim i Czapskim, prowadził firmę produkującą skrzynie i wozy w Starogardzie. Firma mieściła się w sąsiedztwie przepływającej przez miasto Wierzycy, przy dzisiejszej ulicy Mostowej.
Gdańsk 4 listopada 2013 Edmund Zieliński
Cdn.

dalej »