niedziela, 23 listopada 2014

LISTY NT. JANA GAJEWSKIEGO - PIERWSZEGO WÓJTA ZBLEWA PO II WOJNIE (E. ZIELIŃSKI, J. STACHOWIAK]DrukujE-mail
sobota, 22 listopad 2014


Jaś Stachowiak na mojej stronce na Fb pod materiałem pt. "11 listopada Maria wykrzyknęła na Facebooku: BOŻE, TUTAJ JEST MÓJ TATA JAN GAJEWSKI" napisał krótko: "Znalazłem w moich archiwach dokument z podpisem Pana Jana Gajewskiego - Wójta Zblewa z lipca 1945roku...". Zamieszczam go też tutaj jako uzupełnienie materiałów do ewentualnego uzupełnienia historii Zblewa. Niżej kilka wybranych dla mnie najpiękniejszych zdjęć ze sporej galerii, jaką nadesłała Maria Zofia Gajewska-Woźniak oraz list od Edmunda Zielińskiego. (tm) 

























Szanowny Panie Tadeuszu!
Z przyjemnością przeczytałem wspomnienia Pani Marii z Gajewskich. Takich wspomnień więce
j.
Pozwoliłem sobie przenieść wspomnienia Pani Marii z Gajewskich do mego bloga, by mieć pod ręką ten bardzo ciekawy materiał. Dobrze znałem Pana Jana Gajewskiego. Jego syn, Janek, chodził ze mną do szkoły w Zblewie (jesteśmy z tego samego rocznika). Chyba się nie mylę - Janek był jedynym zblewiakiem "komandosem", służącym w brygadzie powietrznodesantowej w Krakowie, w tak zwanych "czerwonych beretach". My, jego rówieśnicy, byliśmy z tego dumni i po cichu zazdrościliśmy mu tej służby.
Pani Wanda Gajewska - żona Jana Gajewskiego była koleżanką mojej mamy. Znały się jeszcze sprzed wojny, razem śpiewały w "Cecylii". Załączony na zdjęciu domek państwa Gajewskich mocno związał się z procesją Bożego Ciała. Tutaj był zawsze pierwszy "domek", jak nazywaliśmy ołtarzyki na drodze procesji, i najpiękniejszy ze wszystkich. Był pięknie eksponowany na tarasie tego domku (po tarasie został tylko ślad).
Marylko, dziękuję Ci za te wspomnienia sercem pisane. Nie dalej jak wczoraj na przyjacielskim spotkaniu byłych zblewiaków - Sulewskich, Łąckich i Zielińskich wróciliśmy wspomnieniami do Zblewa, jego mieszkańców i naszych młodych lat.
Pozdrawiam Ciebie i Twoją rodzinkę
Edmund Zieliński

Serdecznie Pana pozdrawiam Panie Tadeuszu.

Edmund Zieliński


P.s.
Jednak okazało się, że Janek Gajewski nie był jedynym komandosem. Poniżej jest list od Janka Stachowiaka z 1.12.2014

Piszesz Edku z pewna niepewnością o jedynym komandosie ze Zblewa – Janku Gajewskim , otóż był jeszcze jeden; Geruś Straszewski- mój szwagier. Byl on poczatkowo w marynarce wojennej , i podczas szkolenia w Szkole Specjalistów Morskich / Koło Świnoujścia/ został przeniesiony Do Powietrznych Wojsk Desantowych, i został komandosem . Przeszedł szkolenie płetwonurków i opanowywanie okrętów z powietrza. Tyle co pamietam byl w „Komandosach okolo 10 miesiecy i kilka razy byl w „czerwonym berecie na urlopie w Zblewiw. Opowiadalem Tobie historyjke z tego okresu Przypomnę jeszcze raz „  Napisał Mamie że będzie przelatywał nad Zblewem/ podał dzień i godzinę w nocy/ w drodze na zrzut nad Zatokę Gdańską . W tym dniu Pani Straszewska z lampą naftową stała na górce za spichlerzem Krajewskich i dawała sygnały, aby Geruś ją dostrzegł.” Można sie z tego śmiać –ale to był fakt autentyczny. Wspominaliśmy to nie raz śmiejąc się bardzo z tego.