środa, 11 stycznia 2012

EDMUND ZIELIŃSKI. LESZEK I JEGO DZIESIĘĆ PTASZKÓWDrukujE-mail
środa, 11 styczeń 2012
Zbliża się pierwsza rocznica śmierci mojego dobrego kolegi Leszka Proroka ze Zblewa. Zmarł 22 stycznia 2011. Znaliśmy się ponad dwadzieścia lat. To On wybudował nasz dom w Zblewie przy ul. Jaśminowej. Kilka tygodni przed śmiercią obchodził ze swoją żonką Lidią 50-lecie pożycia małżeńskiego. To On tryskał humorem i trafnym dowcipem. Kiedy w dniu Jego śmierci zawiadomił mnie o tym Henio Klin, nie chciało mi się uwierzyć. To co, gdy zajadę do brata Rajmunda, to Leszek już nie krzyknie cześć prezesie? To już nie poplotkujemy panie dzieju – co tam w polityce? No nie i już. Dziś żyjesz, a jutro? Oj, dalekie jutro, jak mawiał mój ś. p. braciszek Jerzy. To prawda niezaprzeczalna. Leszek jest już tam, gdzie my idziemy...
















Pogrzeb odbył się we wtorek dnia 25 stycznia o godzinie 13. Msza żałobna odprawiona została w Jego kościele, bo tu co niedzielę wielbił Pana. A siadał na bocznej ławce z lewej strony chóru. Już tam nie siądzie. Spoczął na miejscowym cmentarzu w Zblewie.
Kiedy Leszek budował nam dom, wiedział, że ja rzeźbię i zajmuję się wieloma innymi sprawami dotyczącymi folkloru i sztuki ludowej. Na ten temat często rozmawialiśmy. Widziałem na jego podwórku wiatrowskaz na słupku o kształcie ludzkiej postaci z machającymi rękoma pod wpływem wiatru. Byłem przekonany, że Leszek jest autorem tego dzieła. Zaproponowałem, by mi go sprzedał, a sobie zrobi następnego. Leszek na to, że tego „ludka” wykonał pan Zube, kolejarz ze Zblewa, a on nic takiego nie potrafi zrobić. Powiedział do mnie zrób to ty, a ja ci to dam. Tak się stało. Na słupku stanął mój wiatrowskaz, a ten wykonany przez pana Zube znajduje się w zbiorach Muzeum Narodowego Oddział Etnografii w Oliwie.



Na górnej półce jest dziewięć Leszka ptaków. 

Coś jednak drgnęło w sercu Leszka, bo po moich namowach wykonał mi 10 ptaszków, cudownych ptaszków, jakich nikt nie robi. Są fantastyczne, tak proste, że już prostsze być nie mogą, a jednocześnie mają wszystko to, co ptaszek powinien mieć. Mają dziobki, skrzydełka, ogonki, nóżki i pięknie stonowane kolory zieleni i brązu. Kiedy odwiedziła mnie znajoma z Niemiec, tak długo błagała mnie o ptaszka Leszka, że w końcu uległem i znajduje się on w kolekcji tej pani. Te pozostałe dziewięć ptaszków pozostanie u mnie w rodzinie na zawsze. Kilka lat temu na konkursie sztuki ludowej Kociewia w Starogardzie zostały zauważone przez jury i uzyskały wyróżnienie. Wystawiane były też w Gdańsku i Tczewie. Wysoko oceniła rękodzieło Leszka pani etnograf Krystyna Szałaśna z muzeum w Oliwie. Chciała coś kupić do zbiorów od Leszka – niestety, nie wyszło.
Jeśli ktoś by chciał wejść do komputerowej bazy danych – twórcy ludowi, znajdzie tam nazwisko Leszka Proroka ze Zblewa.

Gdańsk styczeń 2012 Edmund Zieliński