O krótkie opisanie twórczości regionalnej Leszka Baczkowskiego poprosił mnie Leszek Zdrojewski. Próbowałem się jakoś z tego wykręcić, bo co tam ja, są bardziej światli w kulturze ludowej, są profesjonaliści, etnografowie, i pewnie zrobiliby to znacznie lepiej. Nie udało się, no to spróbuję coś napisać, po swojemu, prostym językiem.
Leszka Baczkowskiego znam od samego jego urodzenia (ur. 24 lipca 1958). No, bo rodzice Leszka, to moi dobrzy znajomi. Mama Leszka – Terenia, z domu Łęgowska, pochodziła z dobrze prosperującego gospodarstwa Franciszka Langowskiego (w Pruskim zaborze polskie nazwiska by zniemczone – zamiast Łęgowski pisano Langowski. Terenia urodziła się już w Polsce i nosiła nazwisko z polska pisownią Łęgowska) z Borzechowa, z tej samej posiadłości, którą w XIX wieku zawiadywał mój pradziadek Antoni Zieliński. Jak opowiadał mój ojciec, Franciszek Łangowski i mój dziadek Franciszek Zieliński, byli ze sobą spokrewnieni. Natomiast Baczkowscy, z rodziny której wywodził się Ojciec Leszka – Franciszek, pochodzili z Białachowa, byli naszymi sąsiadami. Obok ich gospodarstwa dreptałem do szkoły w Białachowie, a z bratem Franka – Józkiem Baczkowskim, kolegowaliśmy się, chodziliśmy do tej samej szkoły i razem uczęszczaliśmy na naukę religii do kościoła w Zblewie, przygotowującą nas do I Komunii Świętej. Natomiast Ojciec Leszka, kolegował się z moim starszym bratem Jerzym – byli z tego samego rocznika.
Kiedy Franek Baczkowski poślubił Terenię Łangowską, pobudowali w Zblewie dom, gdzie na świat przyszli dwaj bracia – Andrzej i Leszek.
Kiedy Leszek skończył 8 lat, ja wyprowadziłem się do Trójmiasta. Często bywałem w Zblewie i równie często spotykaliśmy się z rodzinką Tereni i Franka. Ja już wtedy miałem za sobą kilkuletni staż w twórczości ludowej, o czym wiedzieli zblewiacy, miedzy innymi Państwo Baczkowscy. Myślę, że to w jakiś sposób wpłynęło na twórczość Leszka i jego brata Andrzeja. Za którymś pobytem w Zblewie dowiedziałem się, że chłopcy - Andrzej i Leszek wykonują w drewnie piękne rzeczy – kwiaty, płaskorzeźby. Później dowiedziałem od Leszka, że inspiratorem jego twórczości był Zygmunt Oller ze Starogardu, też rzeźbiący w drewnie. Pamiętam, że pan Zygmunt usilnie starał się zaistnieć w kręgu twórców ludowych, starał się brać udział w konkursach, wystawach, jednak ówczesne kryteria oceniające tego rodzaju działalność warunkowały przynależność do kręgu rękodzielników ludowych najwyżej wykształceniem zawodowym. Pan Zygmunt Oller, niestety, był po wyższych studiach. Mimo wszystko pan Zygmunt prowadził kółko rzeźbiarskie, znał Leszka i zaproponował mu wzięcie udziału w konkursie na rzeźbę dla młodzieży do lat 21, który odbywał się w Masłowie w 1976 r. Właściwie od tamtej poru datuje się działalność twórcza Leszka Baczkowskiego.
Jego rzeźbą zainteresował się dr Longin Malicki z Muzeum Narodowego w Gdańsk, co znacznie podniosło rangę tego młodego rzeźbiarza. Ja w tym czasie byłem w Zarządzie Głównym Stowarzyszenia Twórców Ludowych w Lublinie, Leszkiem również się interesowałem i udzielałem mu pewnych rad i wskazówek odnośnie udziału w konkursach i wystawach, a tego w latach 70 było bardzo wiele.
Swego czasu namówiłem moją koleżankę z muzeum w Oliwie panią Krystynę Szałaśną, by odwiedzić młodych rzeźbiarzy Baczkowskich w Zblewie. Może gdzieś w moich archiwaliach znajduje się zdjęcie z tej wizyty. Było to około 1974 roku. Pamiętam jak braciszkowie przynieśli przemyślnie skonstruowaną szopkę bożonarodzeniową o niespotykanych kształtach. Były tam nawet dwa wiatraczki poruszane ciepłym powietrzem z podstawionych świeczek na spodzie.
Były lata płodniejsze i mniej aktywne w działalności twórczej Leszka. Praca zawodowa nie zawsze pozwalała czynnie włączyć się w pracę twórczą.
W 2004 roku wyjechał jako policjant na misję ONZ do Kosowa. Tam do kaplicy wyrzeźbił krzyż, przed którym modlili się funkcjonariusze pełniący pokojową służbę w tym zapalnym regionie. Po powrocie do kraju dalej służył w policji, a od kilku lat Leszek jest na zasłużonej emeryturze. Teraz właściwie rozwinął swe artystyczne skrzydła. Brał i bierze udział w licznych wystawach i konkursach w rzeźbie. Uczestniczy w plenerach, aktywnie działa w ruchu kulturalnym wsi, wspierając swa działalnością Koła Gospodyń Wiejskich. Jego wysokie zdolności manualne i artystyczne wizje sprawiły, że prace jego zostały dostrzeżone przez jurorów i ocenione czołowymi nagrodami.
Leszek jest dzielnym człowiekiem, upartym, jak mało kto, bo wielu na jego miejscu siadłoby w fotelu ciesząc się z dobrej emerytury i tyle. Leszek, pomimo fizycznych dolegliwości, pracuje, tworzy i osiąga sukcesy na artystycznej drodze.
Kilka lat temu złożył wniosek do Zarządu Głównego Stowarzyszenia Twórców Ludowych o przyjęcie w poczet członków tej organizacji. Rada Naukowa STL pozytywnie oceniła działalność twórczą Leszka Baczkowskiego. Jest aktywnym naszym członkiem. Leszek – tak trzymaj!
Gdańsk 8 czerwca 2021 Edmund Zieliński