EDMUND ZIELIŃSKI. POST MEGO DZIECIŃSTWA I DROGI KRZYŻOWE Drukuj E-mail
poniedziałek, 27 marzec 2017
Wielki Post to okres szczególny w życiu praktykujących katolików. Po karnawałowych zabawach nastał czas wyciszenia własnego życia, spożywania postnych pokarmów, czas na przygotowanie się do największego święta chrześcijan - Zmartwychwstania Pańskiego. Bardzo zmienił się czas postu we współczesnej dobie. Właściwie trzeba zadać sobie pytanie, czy jeszcze jest post.
W latach mego dzieciństwa to był naprawdę post. Pościliśmy w środę, piątek i sobotę. Potrawy w tych dniach były bardzo chude. Żadnego mięsa czy kiszki. Za smarowidło służyła margaryna czy marmelada lub syrop z buraków cukrowych. Mleko tylko chude – fugowane. Najwięcej czarna zbożowa kawa. Na obiad ziemniaczane kluski, zabielane chudym mlekiem, brukiew na mleku, placki z kartofli. Często śledź w occie. Na kolację bywały pulki, czyli kartofle w mundurkach, do nich roztarty twaróg na mleku. Często gościła na stole zacierka z żytniej mąki na mleku, oczywiście chudym. W piątki i w niedziele uczestniczyliśmy w wielkopostnych nabożeństwach. Czasem w kościele – gdy nie doskwierał zbytnio mróz, a do kościoła było 3 kilometry. Najczęściej jednak szliśmy do dziadków Zielińskich, gdzie te nabożeństwa z wielką czcią odprawiano. W piątek o trzeciej po południu była Droga Krzyżowa, a w niedzielę, też o tej godzinie, były śpiewane Gorzkie Żale. Mile wspominam te modlitewne spotkania. Przytulny pokój dziadków, ciepły kaflowy piec, od którego snuł się przyjemny zapach rozgrzanej gliny, zmieszany z wonią palącego się żywicznego drzewa. Pomieszczenie wypełnione domownikami, a za oknem często sroga zima, gdzie śnieg czasami sięgał do okien. Czasem słońce, świecące nisko nad czubkami sosen dziadkowego lasu, rozpalało tysiące iskier na powierzchni zmrożonego śniegu, by w krótkim czasie skryć się za Szarafinów lasem, ustępując miejsca bladej tarczy księżyca.
Im bliżej końca postu, tym raźniej przyroda budziła się do życia. Już czerniały pagórki po stopionym śniegu, kruszał lód na jeziorze, wierzba pokrywała się kotkami. Nastał czas zrywania brzozowych gałązek, które po rozwinięciu swych listków, stojąc w wazonie gdzieś w kącie przy piecu, niebawem miały służyć jako szmaguster w drugi dzień świąt wielkanocnych.
*
Powyższy felieton pisałem 22 lata temu. Wiele w tym czasie się zmieniło na świecie, w naszej ojczyźnie i rodzinach. Chciałbym tutaj przybliżyć moim Czytelnikom wydarzenia z naszej działalności twórczej, które na stałe wpisały się w krajobraz Pomorza. Powstały trzy Drogi Krzyżowe – w Sianowie, Bytoni i Hopowie, które wykonali artyści ludowi z Kaszub i Kociewia. Wydarzenia z tym związane opisuję w powstającej mojej książce, fragmenty której, zamieszczam w tym felietonie.
Jak powstała Droga Krzyżowa w Sianowie
We wtorek dnia 6 marca 2001 w godzinach wieczornych zatelefonował do mnie kolega Marek Byczkowski – dyrektor Kaszubskiego Uniwersytetu Ludowego we Wieżycy z wiadomością, że jest propozycja ze strony mieszkańców Sianowa i Eugeniusza Pryczkowskiego, by rzeźbiarze ludowi wykonali Drogę Krzyżową dla sanktuarium Matki Bożej w Sianowie. Byłem kompletnie zaskoczony. Serce się radowało, że to właśnie nas, twórców ludowych, zaproszono do wykonania tego dzieła. A tak niedawno pracowaliśmy nad rzeźbami do ołtarza papieskiego w Sopocie według scenariusza Mariana Kołodzieja (…)
Nie czekałem na telefon od pana Pryczkowskiego, tylko od razu zabrałem się do projektowania poszczególnych stacji. Utkwiło w pamięci wiele „Dróg Krzyżowych” z kościołów, kalwarii, rysunków. Ale to ma być nasza Droga Krzyżowa, niepowtarzalna. Najpierw rysowałem kapliczki. Założyłem sobie, że muszą być związane z regionem, z budownictwem Kaszubskim, nawiązujące do dawnego stylu. Stylu, jakiego już prawie nie ma na wsi Kaszubskiej. Rzeźby muszą być widoczne dla wiernych, a więc kapliczki otwarte. Ale co otwarte – drzwi, okna? To nie to. A może na bazie chałup podcieniowych? No jasne, przecież te chałupy z szczytowym podcieniem funkcjonowały na Kaszubach i Kociewiu. Były też wnękowe, narożne i spełniały określone funkcję w gospodarstwie. Tu wypoczywano na ławie, gawędzono z sąsiadami, tu Kaszuba ucierał tabakę i naprawiał sprzęt gospodarstwa domowego, kiedy padał deszcz lub słońce piekło. W chałupach było zbyt ciemno z uwagi na małe okienka, drogie świece czy naftę.
Najpierw pomyślałem, że moje kapliczki podcieniowe pokryte będą słomą, a we wnętrzu stać będą figury obrazujące poszczególne stacje. Że żyjemy w trudnych czasach, to też trzeba te uwarunkowania uwzględnić. Słomę łatwo podpalić, a figurki można bez trudu ukraść. A więc daszki pokryć gontem, co też jest zgodne z budownictwem regionalnym. W podcieniu natomiast, na tylnej ścianie umieścić płaskorzeźbę ze sceną odpowiedniej stacji. Kapliczka miała stać na kamiennej podmurówce. Oczyma wyobraźni widziałem kapliczki zatopione w zieleni krzewów ozdobnych, malw i róż. Widziałem nawet bocianie gniazdo na którymś z daszków, czy jaskółki przyczepione do poddasza – wszystko wykonane przez twórców. Ale czy to wszystko zostanie zaakceptowane? (…)
Pan Pryczkowski zatelefonował chyba 15 marca. Cieszył się, że podjąłem się tego wielkiego zadania. Umówiliśmy się, że 7 kwietnia w sobotę spotkamy się na plebanii w Sianowie. Z mej strony do uczestnictwa w tej naradzie poprosiłem rzeźbiarzy: Stanisława Śliwińskiego i Józefa Semmerlinga. Pojechaliśmy Józka samochodem (…)
Objechaliśmy kościółek i zatrzymaliśmy się przed plebanią. Po chwili wyszedł pan Gienek z księdzem proboszczem Waldemarem Piepiórką i zapraszają nas do środka. W przytulnym saloniku zastajemy jeszcze dwóch panów, jak się okazało członków wspomnianego Komitetu. Jednym z nich był pan Kazimierz Formela, a pan Bogdan Gruba reprezentował Radę Parafialną. Ksiądz proboszcz częstuje nas kawą i smacznym kuchem. By nie tracić czasu, wyciągam moje odręczne projekty Drogi Krzyżowej. Wszyscy w skupieniu oglądają i nie słyszę krytycznych uwag. Jedynie ksiądz proboszcz mówi, że kapliczki są jakby za duże i użył tutaj niemieckojęzycznego określenia globisch. Ale przecież to jest pierwsze spotkanie organizacyjne i wszystko może się jeszcze zmienić. Powiedziałem nawet, że mogą sprawę domków oddać jakiemuś architektowi do wykonania. Ja tylko będę się upierał przy płaskorzeźbach o wymiarach 100 x 100 x 10 cm.
Ks. proboszcz Waldemar Piepiórka zaproponował, by było XV stacji Drogi Krzyżowej. XV – Zmartwychwstanie Pana Jezusa. Z plebanii poszliśmy na plac, gdzie miała stanąć Droga Krzyżowa. To tutaj zbierają się pielgrzymi na odpuście. W przyszłości będą otoczeni stacjami Męki Pańskiej. Całe nasze spotkanie zarejestrowałem kamerą na taśmie video (….)
Namiastką Drogi Krzyżowej w Sianowie są stacje Męki Pańskiej namalowane na szkle przez dzieci ze szkoły w Gniewinie. A było tak.
Byłem ze Stanisławem Śliwińskim na zajęciach z rękodzieła ludowego w Szkole Podstawowej w Gniewinie w klasie pani Sabiny Doamros. Stasiu pokazywał, jak się rzeźbi, ja natomiast uczyłem malowania na szkle. Podsunąłem dzieciakom pomysł namalowania Drogi Krzyżowej na szkle i podarowania jej do kościoła. Oczywiście pomysł został przyjęty, z tym, że miałem im namalować poszczególne stacje Drogi Krzyżowej. Po powrocie z zajęć do domu zabrałem się za narysowanie poszczególnych stacji. Są to poszczególne fragmenty Drogi Krzyżowej, jaką wykonywaliśmy dla sanktuarium w Sianowie. Chyba na drugi dzień wysłałem na adres pani Sabiny Domaros rysunki. Dzieci namalowały ornamenty kwiatowe na poszczególnych obrazkach i 14 marca 2002 Droga Krzyżowa, malowana na szkle przez dzieci z Gniewina pod kierunkiem swej wychowawczyni – pani Sabiny Domaros, została przekazana do kościoła w Sianowskiej Hucie (…)
5 marca 2004 w piątek odbyła się w Sianowie uroczysta Droga Krzyżowa przy nowych stacjach. Dobrze, że poproszono twórców sianowskiej Drogi Krzyżowej na spotkanie zwieńczające ich dzieło. Zjechała większość, bo i Janka Gliszczyńska i Halinka Krajnik, Henryk Dejk i Jerzy Walkusz, Józek Semmerling i Stasiu Śliwiński. Był Czesław Birr i ja też był em(…)
O 16.40 lud kaszubski ruszył procesjonalnie za krzyżem na drogę Męki Pańskiej. Ogromne wzruszenie. To po naszej Drodze Krzyżowej, wykonanej prostymi rękami prostych ludzi – twórców ludowych, idą setki osób, a każda pewnie w jakiejś intencji. Pewnie proszą o przebaczenie win, zanoszą modły, by znaleźć pracę, by dzieci nie były głodne, by tata przestał pić, by miłość zwyciężyła zło. Może i za nami ktoś wspomniał do Boga? Słońce skryło się za dachem kościoła z tronem Matki Bożej Sianowskiej. Było bardzo zimno, leżał śnieg. Drodze Krzyżowej przewodniczył ksiądz profesor Jan Perszon. (…)
Dla twórcy miłym jest, jeśli jego praca znajduje publiczne uznanie. A już prawdziwym szczęściem, kiedy wykonane dzieła są przedmiotem kultu, wzbudzają refleksje i zbliżają nas do Boga. Czy może być coś milszego? Nas już nie będzie, pozostaną nasze dzieła. Może ktoś po latach będzie się dopytywał, a kto to był ten Zieliński, Gliszczyńska czy Dejk? Jest wiele bezimiennych dla przeciętnego przechodnia przydrożnych figur, które mnie wzruszają i wzbudzają pytanie o autora. Miedzy innymi i dlatego mam wiele archiwaliów z dziedziny rękodzieła ludowego – pisanych, wizyjnych i fonicznych, które pewnie kiedyś zasilą zbiory odpowiedniego muzeum, by służyć przyszłym badaczom folkloru i sztuki ludowej Pomorza i nie tylko. Ja się cieszę i zapewne twórcy płaskorzeźb naszej Drogi Krzyżowej w Sianowie, że dokonaliśmy wspólnego dzieła. Że tu u stóp Królowej Kaszub stanęła Droga Krzyżowa wykonana przez twórców ludowych Kaszub i Kociewia. Może teraz kolej na Kociewie? Na zakończenie uroczystości powiedziałem; Jestem ogromnie rad, że dzieło Kaszubów i Kociewiaków stanęło w tym godnym miejscu i świadczyć będzie o głębokiej miłości do Boga ludzi Pomorza. A ty pielgrzymie, modląc się u stóp Sianowskiej Pani i na męczeńskiej Drodze Jej Syna, wspomnij czasem i o tych, którzy dzieła tego dokonali.
No i przyszedł czas na Kociewie, konkretnie na wieś Bytonię. To tutaj na zakończenie IV pleneru Artystów Ludowych Pomorza, w środę dnia 18 sierpnia 2010 roku o godzinie 16.00, poświęcona została przez księdza prałata Zenona Góreckiego - proboszcza Zblewskiej parafii, Droga Krzyżowa mojego projektu, a wykonana przez rzeźbiarzy z Kociewia i Kaszub. Ksiądz proboszcz powiedział, to jest prawdziwie Kociewska Kalwaria.
W uroczystym poświęceniu wzięło udział wiele mieszkańców Bytoni, jak i oficjele – starosta Leszek Burczyk, wójt Krzysztof Trawicki, senator Andrzej Grzyb, dyr. Muzeum Ziemi Kociewskiej Andrzej Grzyb, ja i uczestnicy pleneru. To był naprawdę wyjątkowy plener.
Plener rozpoczął się 8 sierpnia 2010 roku (niedziela). W swoim wystąpieniu powiedziałem, że plener jest wyjątkowy i wymaga ogromnego zaangażowania, zwłaszcza rzeźbiarzy, ponieważ kilku wykonawców poszczególnych stacji nie może uczestniczyć w samym plenerze przy obróbce dębowych kloców. A to przysporzyło pozostałym rzeźbiarzom mnóstwo dodatkowej pracy. I tu uznanie dla Jerzego Kamińskiego, Marka Zagórskiego i Józefa Śniateckiego, którzy wykonali większość prac wykończeniowych. Z Bożą pomocą udało nam się wykonać to wielkie dzieło przy małym bytońskim kościółku, bo był już moment załamania i podjęcia decyzji, o tylko częściowym wykonaniu Drogi Krzyżowej. Widziałem ludzi zlanych potem w żarze piekącego słońca, którzy wprost nadludzkim wysiłkiem mozolili się z solidną dębiną. Wysiłek nie poszedł na marne. Święta Teresa z Avila tak powiedziała; Bóg nie tyle patrzy na wielkość naszych dzieł, ile na miłość, z jaką tych dzieł dokonujemy. Myślę, że w każdym z nas, który w jakikolwiek sposób przyczynił się do powstania Drogi Krzyżowej, była odrobina miłości, która utkwiła w naszej Drodze Krzyżowej.
Warto wymienić autorów poszczególnych stacji:
Stację I i V wykonał Jerzy Kamiński z Barłożna.
Stację II i IV wykonał Marek Pawelec ze Zblewa.
Stacja II i VI to dzieło Leszka Baczkowskiego z Franka.
Stacje VII i IX wyrzeźbiła Janka Gliszczyńska z Przęsina.
Stacje VIII wyrzeźbił Czesław Birr z Mściszewic.
Stację X i XI rzeźbił Marek Zagórski z Rokocina.
Stację XII wykonał ksiądz Robert Kierbic – wikary Zblewskiej parafii.
Stację XIV i XII rzeźbili bracia Zielińscy -Rajmund ze Zblewa i Edmund z Gdańska.
Wszystkie rzeźby pokryte zostały polichromią przez artystę malarza z Redy pana Macieja Tamkuna w myśl starej tradycji, bowiem dawne figury w przydrożnych kapliczkach były zawsze polichromowane.
W Bytońskim kościółku wisi Droga Krzyżowa namalowana na szkle, którą swego czasu podarowałem mieszkańcom tej wsi.
Hopowo, to niewielka wieś leżąca na Kaszubach przy szosie z Gdyni do Kościerzyny. Tam mieszka znany na Kaszubach artysta ludowy Jerzy Walkusz. Ten bardzo uzdolniony człowiek z zawodu jest kowalem, mieszka w chacie, jakich już trudno znaleźć na Kaszubach i Kociewiu. Tak bardzo związał się ze swoją ziemią, że ani myślał przeprowadzać się do nowego domu. Tu jest mu dobrze, tu żyje wśród swoich wspomnień, tu tworzy instrumenty ludowe, rzeźbi i pięknie opowiada o przeszłości tej ziemi, na gruntach której, stoją domy dzieci Krystyny i Jerzego Walkuszów. Tą część Hopowa nazywa swoiście Zwalkuszowice ( pochodząca z Walkuszów). To tutaj Jerzy wystawił wielką kamienną kapliczkę, która otoczona została Drogą Krzyżową wykonaną rękoma artystów ludowych Kaszub i Kociewia. Są wśród nich ci, co rzeźbili stacje do Dróg Krzyżowych w Sianowie i w Bytoni.
Czas upływa, razem z nim nasze życie. Dwóch rzeźbiarzy stacji Dróg Krzyżowych pożegnało już ten świat. Krótko po poświeceniu Drogi Krzyżowej w Sianowie zmarł twórca I stacji Henryk Dejk z Kościerzyny. Jesienią ubiegłego roku pożegnaliśmy Jerzego Kamińskiego z Barłożna, twórcę stacji I i V Drogi Krzyżowej w Bytoni, II i V w Sianowie i dwóch stacji w Hopowie. Ich nie ma, zostały ich dzieła.
Gdańsk 25 marca 2017 Edmund Zieliński
Zdjęcia:
Bytonia. Droga Krzyżowa w budowie
Bytonia. Droga Krzyżowa
E. Zieliński przy swojej stacji Drogi Krzyżowej
Bytonia. Tadeusz Gołuński buduje fundamenty pod Drogę Krzyżowa..
Ks. Robert Kierbic pracuje przy swojej XII stacji Drogi Krzyżowej w Bytoni
Droga Krzyżowa w Hopowie. Jerzy Kamiński tworzy swoją stację
Droga Krzyżowa w Hopowie - kloce przybierają odpowiednie kształty
Droga Krzyżowa w Hopowie - jej pomysłodawca Jerzy Walkusz
Droga Krzyżowa w Hopowie twórcza praca wre
Jerzy Walkusz w swoim warsztacie
Droga Krzyżowa w Sianowie. Edmund Zieliński na tle Drogi Krzyżowej
Rajmund Zieliński przy swojej stacji Drogi Krzyżowej w Sianowie
Sianowo 5 marca 2004 pierwsze nabożeństwo przy nowej Drodze Krzyżowej w Sianowie
Sianowo 5 marca 2004 prof. Brunon Synak i dr Eugeniusz Pryczkowski odmawiają modlitwy przy XV stacji
Część twórców Drogi Krzyżowej od lewej - Halina Krajnik z Kościerzyny, Jerzy Walkusz z Hopowa, Czesław Birr z Mściszewic, Henryk Dejk z Żukowa, Edmund Zieliński z Gdańska i Janina Gliszczyńska z Przęsina.